Dzieła sztuki, choć nie tylko one, zebrane w kolekcję, mają większą wartość niż pojedyncze przedmioty, które w skład tej kolekcji wchodzą. Inaczej ujmując – kolekcja zawsze jest bardziej wartościowa niż poszczególne jej składowe. Co na to wpływa? Przede wszystkim kolekcja jest dziełem samym w sobie. Piętno emocjonalności kolekcjonera czyni z niej unikat. To, co składa się na ową emocjonalność jest wypadkową wielu cech, takich jak gust, wiedza, zainteresowania czy nawet poglądy dotyczące otaczającego nas świata.

Samo kolekcjonowanie jednak także wyzwala emocje. Jakie? Wybitni polscy kolekcjonerzy mówią o tym w bardzo ciekawy sposób. Jarosław Przyborowski twierdzi, że te emocje są „ Bardzo przyjemne, gdyż kolekcjonowanie zajmuje umysł w bardzo pozytywny sposób. Pozwala nam myśleć o rzeczach ważnych i inspirujących, snuć marzenia”. Zdaniem Cezarego Pieczyńskiego, „Przygoda kolekcjonowania wiąże się nieprzerwanie z autorozwojem. Kolekcjoner czytając książki, chodząc na wystawy, nawiązując kontakty z artystami, kuratorami czy historykami sztuki, rozwija wrażliwość, ale i buduje kompetencje, które częstokroć mogą osiągać pułap wyspecjalizowanej wiedzy fachowej”. Sławomir Stępniewski uważa, że „Kolekcjonowanie na pewno pobudza ciekawość świata i ludzi. Niewątpliwie pojawia się duma i satysfakcja z każdego pozyskanego dzieła”. Kolekcjonowanie sztuki jest więc wyjątkową przygodą, a kolekcja zyskuje wartość, która jeszcze się wzmaga, gdy jej twórca jest osobą znaną i rozpoznawaną, nawet jeśli znaną wyłącznie z bycia wybitnym kolekcjonerem.

Kolekcja to zbiór, który dąży do kompletności, choć może być to kompletność domyślna, w praktyce trudno osiągalna. To zestaw powstający według przemyślanego klucza. Czym bardziej jest on zawężony i dokładniej określony, tym kompletność zbioru jest ważniejsza. Kolekcja stale jest przez swojego twórcę analizowana. Bardzo ciekawie mówi o tym Jerzy Starak: „W historii każdej kolekcji pojawiają się ważne momenty podsumowania. To naturalne etapy rozwoju zbioru. Jest czas, w którym warto przeanalizować dawne decyzje i zadać sobie pytanie o zasadność obecności pewnych dzieł sztuki”. Podobnie dynamikę zbioru postrzega Wojciech Fibak: „Prawdziwe kolekcje są żywe i ewoluują, gusta kolekcjonera się zmieniają”.

Kolekcjonowanie sztuki to stała praca. Nie jest to pasja dla osób, które nie chcą poświęcić jej czasu. Czas i zaangażowanie są znacznie ważniejsze od posiadanych możliwości finansowych. Wielu kolekcjonerów pozyskuje niezwykle wartościowe nabytki do swojej kolekcji nie dlatego, że mogą sobie pozwolić na drogie zakupy, a dlatego, że mają ogromną wiedzę, potrafią korzystać z odpowiedniego doradztwa i są zaangażowani w tropienie ciekawych dzieł oraz poznawanie twórczości interesujących artystów. Na tej podstawie są w stanie przewidzieć przyszłe zainteresowanie kierunkami w sztuce i konkretnymi autorami. Kupują wtedy, kiedy prace są jeszcze relatywnie tanie, ale sami wiedzą już, że będą one drożeć.

Czytaj też: Sztuka wyboru. Dlaczego ludzie kupują sztukę?

Kolekcjonerzy mogą przyczynić się do zwiększenia wartości posiadanego zbioru. Z jednej strony, większość z nich chce się dzielić z innymi swoją pasją, poprzez prezentowanie posiadanych dzieł na wystawach, przekazywanie ich w depozyty muzealne, a co najmniej publikowanie na stronach internetowych i w social mediach. Takie prezentacje w znacznym stopniu przyczyniają się też do wzrostu wartości posiadanych prac. Są też inspiracją dla innych miłośników sztuki i mogą mieć moc lansowania trendów. Waldemar Andzelm uważa, że „Marzeniem kolekcjonera jest posiadanie dzieł. Dzielenie się nimi – na przykład w formie wystawy kolekcji – to spotkanie”. Michał Borowik twierdzi wręcz, że „Jesteśmy w momencie, kiedy promocyjna rola galerii się kończy, a ciężar działań promocyjnych spada na artystów, instytucje i… kolekcjonerów”. Prezentacja kolekcji może mieć też poważniejszą rolę do spełnienia. Mówi o tym Grażyna Kulczyk, która jest nie tylko kolekcjonerką, ale także fundatorką muzeum (Muzeum Susch w Szwajcarii): „Kiedy pierwszy raz, lata temu, zdecydowałam się na ten szczególny melanż ekshibicjonizmu i dumy, pokazując swój zbiór, był to dla mnie konieczny rodzaj konfrontacji z krytyką, przeświadczeniami i uprzedzeniami wobec mnie i moich wyborów kolekcjonerskich. Nie była to zatem realizacja marzenia, ale niezbędne rozliczenie z przeszłością i wkroczenie na nową, jeszcze bardziej świadomą drogę kolekcjonowania”.

Czym jest więc kolekcjonowanie? Szaleństwem czy drogą rozwoju? Umberto Eco napisał książkę „Szaleństwo katalogowania”, w której przytacza liczne przykłady przekraczania cienkiej granicy między zdrowym zaangażowaniem i wariacką pasją. Człowiek jednak od zawsze ma w sobie pierwiastek, który skłania go ku zbieractwu. W perfekcyjny sposób wykorzystuje to obecnie marketing stawiając na nowy trend, czyli rywalizację. Za to, że zbieramy zdrapki, bonusy, pieczątki w sklepach i kawiarniach odpowiada ten sam gen co za kolekcjonowanie sztuki. Świetnie analizuje to jeden z najwybitniejszych polskich praktyków marketingu Paweł Tkaczyk – „Dla każdego niemal człowieka rzeczy zebrane w kolekcję mają większą wartość niż pojedyncze egzemplarze. Jesteśmy psychicznie bardzo mocno uwarunkowani do „łatania dziur” i jeśli ktoś pokaże nam, że wśród elementów, które mamy, jakiegoś brakuje, ten brakujący element staje się dla nas bardzo wartościowy”.

W takim samym stopniu dotyczy to ostatniej karty z kolekcji Pokemonów, jak i trudno osiągalnego obrazu Wojciecha Fangora. To mechanizm, który wciąga nas na kolejne poziomy gier komputerowych i generuje rekordy aukcyjne. Kolekcjonowanie pozwala nam łatwo porównać się z innymi graczami. Bez względu na to, czy jest to liczba zebranych w jakiejś grze punktów, ilość certyfikatów posiadanych w wyniku odbytych szkoleń czy wiszących na ścianie obrazów. Świadomość tych porównań zmusza nas do kolejnych aktywności. Generuje pragnienia. Dlatego dla kolekcjonerów bardziej wartościowy jest zakup danego dzieła na aukcji, co znajdzie odzwierciedlenie w notowaniach aukcyjnych, niż zakup z galerii, który nigdzie „w sieci” nie jest publicznie poświadczony.

Mimo świadomości pewnego szaleństwa i uzależniającej mocy kolekcjonowania, jest to ciągle pasja szlachetna, królewska. Warto w niej naśladować innych. Ludzki mózg poza genem kolekcjonowania, wyposażony jest także w neurony lustrzane. To grupy komórek nerwowych, które uaktywniają się podczas wykonywania pewnej czynności lub obserwowania jej u innych osobników. Podejrzewa się, że dzięki neuronom lustrzanym, mamy też zdolność rozpoznawania cudzych emocji i intencji wyrażanych niewerbalnie. To empatia, współczucie i skłonność do kopiowania zachowań innych ludzi. Mam nadzieję, że czytając wypowiedzi najwybitniejszych polskich kolekcjonerów sztuki współczesnej poczujecie chęć naśladownictwa.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki wydanej przez Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie, a zatytułowanej po prostu „Kolekcja, kolekcjoner, kolekcjonowanie”.

Zobacz także: Co jest modne na rynku sztuki?

Agnieszka Gniotek właścicielka Galeria Xanadu

Agnieszka Gniotek
właścicielka Galerii Xanadu
www.galeriaxanadu.pl

Od 20 lat związana zawodowo ze sztuką, zaś od dekady z rynkiem sztuki. Jest historykiem i krytykiem sztuki, kuratorem wystaw, jurorem konkursów, a także wykładowcą w zakresie tematyki związanej z kolekcjonowaniem i rynkiem sztuki. Publikowała w takich mediach, jak: Art&Business, Puls Biznesu, Modern Art, Sztuka.pl, Private Banking, Cash Magazine.