Simon 55

Najlepszą odpowiedź znalazłam nie w pismach o sztuce, czy na poświęconych jej portalach, a na blogu jednej z agencji marketingowych, szkolących w zakresie sprzedaży. Listę 14 powodów, dla których ludzie kupują sztukę znajdziecie na stronie tworzeto.pl. Od razu dodam, że innych treści na temat sztuki tam nie ma.

Zamieszczony na blogu ranking powodów potraktuję jak odpowiedź na ankietę, wypełnioną przez zróżnicowaną i reprezentatywną grupę respondentów. W takiej grupie może się trafić ktoś, kto faktycznie kupuje dzieła sztuki, ale prawdopodobieństwo jest niewielkie. Ankieta zazwyczaj oddaje uśrednione, powszechne i często stereotypowe mniemania na jakiś temat.

Według bloga kupujemy sztukę, ponieważ zależy nam na zaznaczeniu swojego statusu społecznego oraz podkreśleniu zamożności poprzez posiadanie dóbr luksusowych. Kolejny powód, to chęć zrobienia wrażenia na innych. Sztuka ma być też narzędziem, dzięki któremu manifestujemy poglądy oraz okazujemy religijność. Dzieła sztuki pomagają nam leczyć traumy, zaspokajać ciekawość i – z przyzwoleniem ogółu – karmić niecne popędy. Autor bloga uważa również, że nie umiemy wyrażać uczuć, więc kupujemy sztukę, aby zrobiła to za nas. Jeśli kupujemy sztukę powszechnie uznaną za „trudną”, to wyrażamy tym naszą odwagę i skłonność do ryzyka. Sztuka może być naszym zapisem wspomnień. Kupujemy też dzieła sztuki z powodów praktycznych – jako dekorację mieszkania, oryginalny prezent i inwestycję. Dopiero na końcu listy znajduje się zachwyt samą sztuką i fakt, że chcemy docenić konkretnego artystę, poprzez zakup jego dzieł.

Muszę przyznać, że to zestawienie mnie nie zaskoczyło. Zdaję sobie sprawę, że kupowanie i posiadanie dzieł sztuki jest tak postrzegane przez ogół społeczeństwa. W praktyce wygląda to jednak nieco inaczej. Najważniejsze pytanie, a zarazem najprostsze, jakie zadaję moim klientom w galerii, brzmi „Po co Pani/Panu obraz”. Uzyskuję liczne odpowiedzi. Znacznie bardziej miarodajne niż ranking agencji marketingowej.

Czytaj także: Po co Pani/Panu obraz?

Połowa podanych w zestawieniu powodów ma pokrycie w prawdzie. Często uznajemy, że sztuka to dobry prezent. Obawiamy się, czy obdarowany zachwyci się dziełem tak samo jak my, ale ryzykujemy – zwłaszcza przy takich okazjach, jak ślub czy okrągłe rocznice. Chętnie też dekorujemy sztuką mieszkania lub biura. Takiemu dekorowaniu zazwyczaj towarzyszy głębsza refleksja i przynajmniej jeszcze jeden czy dwa inne powody zakupu konkretnego dzieła. Często też inwestujemy w sztukę. Prawdą jest również, że część z nas ma problemy z werbalizacją emocji. Niekoniecznie sztuka wyrazi emocje za nas, ale pozwala je sobie uświadomić. Ma ogromną wartość terapeutyczną, nie tylko w przypadku głębokich traum, ale też innych silnych przeżyć, także pozytywnych. Z tego samego powodu bywa katalizatorem wspomnień.

Sztuka to coś więcej niż publicystyka i szybki komentarz do otaczającej nas rzeczywistości. Dlatego trudno o dobrą sztukę, będącą jednocześnie sztuką zaangażowaną. Nie znaczy to, że taka nie istnieje. Rzadko jednak bywa przystępna cenowo. Dlatego ostrożnie podchodzę do opcji, w której przez sztukę manifestujemy swoje poglądy. Szczególnie słowo „manifestujemy” jest ryzykowne, bo ludzie obcujący ze sztuką nie robią tego dla poklasku. Podobnie jest z podkreślaniem statusu społecznego czy materialnego. Oczywiście, część osób chce pokazać innym swoją zamożność. Niestety, w Polsce nie czyni się tego poprzez posiadanie dzieł sztuki, a poprzez samochody, prywatne jachty i samoloty. Zdrowy snobizm związany ze sztuką wśród osób zamożnych – mam nadzieję – jeszcze do naszego kraju dotrze, ale na razie wielu takich zjawisk nie widać. Dzieje się tak zapewne dlatego, że luksus, żeby był luksusem, musi budzić pożądanie ogółu. U nas pożądanie sztuki to rzadkość. Sztukę kupują przede wszystkim osoby wykształcone, które zainteresowanie kulturą wyniosły z domu. Często, aby kolekcjonować, oszczędzają i rezygnują z innych przyjemności. Sztuka to także sztuka wyboru.

Faktycznie można przyjąć, że obserwujemy pewną modę na malarstwo o konotacjach religijnych. To moda na tak zwaną nowoczesną ikonę. Czy osoby, które kupują takie prace manifestują swoją religijność? Niekoniecznie. To często piękne obrazy – figuratywne i kolorowe, więc przystępne w odbiorze. Czy nam się to podoba, czy nie, najbardziej lubimy te przeboje, które dobrze znamy, a z malarstwem religijnym w kościele zetknął się prawie każdy z nas. Stąd zainteresowanie tym nurtem w sztuce.

I na koniec – kupujemy sztukę przede wszystkim dlatego, że się nam podoba i budzi emocje. To oznacza, że stale najważniejszy jest zachwyt sztuką i chęć wyrażania uznania artystom, których dzieła kontemplujemy. Żadne rankingi tego faktu nie zmienią.

Czytaj też: Nie zawsze trzeba akceptować reguły gry

Agnieszka Gniotek właścicielka Galeria Xanadu

Agnieszka Gniotek
właścicielka Galerii Xanadu
www.galeriaxanadu.pl

Od 20 lat związana zawodowo ze sztuką, zaś od dekady z rynkiem sztuki. Jest historykiem i krytykiem sztuki, kuratorem wystaw, jurorem konkursów, a także wykładowcą w zakresie tematyki związanej z kolekcjonowaniem i rynkiem sztuki. Publikowała w takich mediach, jak: Art&Business, Puls Biznesu, Modern Art, Sztuka.pl, Private Banking, Cash Magazine.