Oto kilka inspirujących opowieści dla każdego, kto chce rozpocząć przygodę ze sztuką jako kolekcjoner lub inwestor, a także dla osób, które po prostu chciałyby mieć w domu lub firmie ciekawe dzieło. Najważniejszym dla mnie pytaniem jest „Po co Pani/Panu obraz?”. Stawiam je, ponieważ kwestia estetyczna, czyli banalne podoba mi się lub nie podoba, rzadko stanowi ostateczną przyczynę zakupu. Zazwyczaj jest coś jeszcze, co dla podjęcia decyzji staje się kluczowe. Owe „coś jeszcze” to osobisty impuls, który kieruje nami, kiedy decydujemy się zabrać dzieło sztuki do domu.

Nie tak dawno jedna z moich biznesowych koleżanek, która nigdy wcześniej nie myślała o zakupie dzieł sztuki, zdecydowała się na dużą, emocjonalną abstrakcję Agaty Czeremuszkin Chrut. Powiesiła ją w sypialni. Od wielu lat jest szczęśliwą mężatką, jednak w codzienność wkradła się rutyna. Obraz artystki jest impulsem o podtekstach erotycznych, które pozwalają ożywić na nowo małżeńskie emocje. Inna z moich stałych kolekcjonerek – intelektualistka i erudytka – uważała się za życiowego smutasa. Przez wiele lat kolekcjonowała wysmakowane, ekspresyjne płótna wielu artystów, które miały silny wydźwięk egzystencjalny. Dobrze się czuła w otoczeniu prac, które nie należały do najweselszych w odbiorze. Ponieważ jest już osobą w pewnym wieku, naturalną koleją rzeczy została babcią, a wkrótce też babcią podwójną. Przyznała mi się z niemałym zdziwieniem, że zmieniło to jej ogląd świata i sztuki. Wkroczyła w swoich wyborach artystycznych w „okres jasny, a nawet kolorowy”. Nadal pociągają ją przede wszystkim prace malarskie obrazujące kondycję ludzką, jednak dostrzega teraz pozytywne przesłania.

Na jednym ze spotkań biznesowych pojawiła się u mnie lekarz ginekolog, która prowadzi klinikę medycyny estetycznej. W swoim gabinecie powiesiła zdjęcie pięknej dziewczyny. Był to akt w ujęciu od tyłu. W założeniu idealne kształty modelki miały być inspiracją dla pacjentek. Okazało się, że efekt jest odwrotny. Kilka klientek zwróciło uwagę, że patrząc na zdjęcie czują się niekomfortowo, a takie porównanie nie służy ich pozytywnej samoocenie. Zdjęcie zostało zdjęte, a pani doktor pojawiła się w mojej galerii i kupiła piękny obraz Jacka Cyganka, prezentujący kobiecość nieidealną, potraktowaną bardziej enigmatycznie, za to namalowaną w energetycznych, pozytywnie odbieranych kolorach. Zmiana wystroju gabinetu została od razu zauważona i doceniona przez pacjentki.

Kiedy coś sprzedajemy, zawsze mamy konkretne wyobrażenie o sytuacji z klientem. Jeden z moich stałych kolekcjonerów ma finansowe możliwości nabywcze w określonych momentach w roku, co wiąże się z charakterem jego pracy. Dlatego rezerwuje wcześniej wybrane dzieła i kupuje je w wyznaczonych terminach. W trakcie trwania takiej rezerwacji zadzwonił i przyznał się, że ma trudny okres w życiu osobistym, który zmusza go do likwidacji oszczędności. Każdy sprzedawca wie, co następuje po tak rozpoczętej rozmowie. Ja też w ułamku sekundy wyobraziłam sobie, że zaraz padnie prośba o odwołanie rezerwacji. Bardzo się pomyliłam. Kolekcjoner poprosił o możliwość zakupu dodatkowych dwóch prac, które są dla niego szczególnie ważne, gdyż będą stanowiły podporę w trudnym okresie życia. W kolejnym dniu przyjechał do galerii i wykupił wszystkie zarezerwowane obiekty. Od roku, w kolejnych rozmowach podkreśla, że pod wpływem impulsu dokonał bardzo dobrych wyborów jako kolekcjoner.

Na zakończenie historia biznesowa. Prężnie rozwijająca się kancelaria prawna w Warszawie. Młoda prawniczka rozstaje się ze swoim wspólnikiem. Wie, że to słuszna decyzja, jest jednak pełna obaw o przyszłość kancelarii. Nie ma pewności, czy klienci zaakceptują nową sytuację i jak wielu z nich zechce korzystać z jej usług. Od dawna kupuje dzieła sztuki na prezenty dla swoich koleżanek, głównie z okazji ślubu. Dla siebie jakoś nic nie może znaleźć. Osobiście mam wrażenie, że trochę marudzi i szuka wymówki. Którejś niedzieli dostaję wiadomość z prośbą o przyjazd do galerii w nietypowym dniu. Dzień wcześniej zamieściłam w mediach społecznościowych zdjęcie wnętrza galerii z wyeksponowanymi trzema obrazami Moniki Kopczewskiej, które autorka świeżo dostarczyła. Trzy obrazy zostały natychmiast kupione przez panią mecenas. To był impuls. Prawniczka nie miała wątpliwości, że właśnie takie malarstwo przemawia do niej najsilniej. Prace trafiły do kancelarii, gabinetu i sali konferencyjnej. Nie minął tydzień, kiedy jeden z kluczowych klientów stwierdził „Widzę Pani Mecenas, że kancelaria odnosi sukcesy, skoro pojawiła się na ścianach dobra sztuka współczesna”.

Sukcesy trwają. Takich sukcesów w życiu osobistym i zawodowym życzę wszystkim. Niech sztuka nam w nich partneruje.

Czytaj także: Sprzedawaj w ciekawych czasach

Agnieszka Gniotek właścicielka Galeria Xanadu

Agnieszka Gniotek
właścicielka Galerii Xanadu
www.galeriaxanadu.pl

Od 20 lat związana zawodowo ze sztuką, zaś od dekady z rynkiem sztuki. Jest historykiem i krytykiem sztuki, kuratorem wystaw, jurorem konkursów, a także wykładowcą w zakresie tematyki związanej z kolekcjonowaniem i rynkiem sztuki. Publikowała w takich mediach, jak: Art&Business, Puls Biznesu, Modern Art, Sztuka.pl, Private Banking, Cash Magazine.