Mak to roślina znana już w starożytności. W mitologii greckiej uważano, że to właśnie maki były kwiatami, które zrywała Kora na łące, skąd została porwana przez Hadesa. Po tym jak stała się jego żoną, zamieszkała pod ziemią i mogła odwiedzać świat żywych jedynie przez pół roku. Wraz z nią na ziemię przychodziła wiosna, a potem lato. Kiedy Kora schodziła ze smutkiem do królestwa męża, w przyrodzie gościły jesień oraz zima. Demeter, matka Kory rozpaczająca po stracie córki, nosiła wieniec makowy, który przynosił jej ulgę w trakcie oczekiwania na ponowne spotkanie z dzieckiem. Sypiała na łożu ścielonym makowymi płatkami, co miało gwarantować spokojny sen. Wierni zaś ofiarowywali na ołtarzach poświęconych Demeter makówki, jako symbol odradzającej się natury, na wzór jej radości po wiosennych odwiedzinach Kory.

Maki dość często towarzyszyły także innym greckim bogom. Jak głosi mit, obok groty boga snu – Hypnosa, przepływała rzeka Zapomnienia, na brzegach której rosły maki. Makówka przy wizerunku Afrodyty traktowana była jako symbol płodności.

Mak jako lekarstwo na sen

Nazwa gatunkowa maku – somniferum, jednoznacznie informuje, że jest to roślina sprowadzająca sen. Hinduska legenda głosi, że pewnego razu senność nie pozwalała Buddzie medytować. Największy problem stanowiły powieki, które ciągle się zamykały. Budda odciął je więc, jako atrybut snu. Powstały z nich czerwone maki, które od tej pory kojarzono ze snem.

Mak uznaje się za roślinę magiczną, leczniczą i narkotyczną. Wszystko przez sok znajdujący się w niedojrzałych makówkach i łodygach. Właśnie z niego, po zagęszczeniu powstaje śmiercionośne opium, którego działanie znali już starożytni Sumerowie, Egipcjanie i Chińczycy. W czasach nowożytnych sok makowy wykorzystywano jako truciznę, która służyła do eliminacji wrogów. W związku z tak silnym działaniem, komercyjne i hobbystyczne uprawy maku zaczęto kontrolować. Ośrodki naukowe wyhodowały odmiany, których sok pozbawiony jest trucizny.

Obecnie w Polsce uprawa maku innego niż określony w przepisach jest kategorycznie zakazana. Dzięki polityce antynarkotykowej nie musimy się obawiać spożywania dostępnych na rynku ziarenek. Nie mają one bowiem żadnych narkotycznych właściwości. W zamian znajdziemy w nich pożądane białka, węglowodany, nienasycone kwasy tłuszczowe, sporo wapnia oraz witaminy A i E. Zawarte w maku cenne substancje lecznicze oraz uśmierzające ból wykorzystuje natomiast przemysł farmaceutyczny. Mowa tu o przeciwbólowej morfinie, przeciwkaszlowej kodeinie oraz przeciwskurczowej papawerynie.

Zobacz też: Polowanie na trufle

Magia makowego snu

Mak na terenach Polski nigdy nie był produktem występującym w nadmiarze ani tanim. Był za to niezmiernie popularny i bardzo pożądany. Zbierany pieczołowicie na miedzach i polach późnym latem, a następnie dosuszany w domach, gościł na stołach w czasie długich zimowych wieczorów. Ziarna maku wymieniano też na drogie towary, takie jak skóry, naczynia, groty czy łuki.

W czasach przedchrześcijańskich roślina miała szczególne znaczenie w okresie przesilenia zimowego, przypadającego na 21 i 22 grudnia i nazywanego Świętem Szczodrych Godów. Podobnie jak podczas dzisiejszej Gwiazdki, czczono wówczas narodziny nowego porządku. Wychwalano zwycięstwo dnia nad nocą (jasności nad ciemnością), w związku z wydłużaniem się pory dziennej w stosunku do nocnej. Tym samym celebrowano narodziny nowego roku. Uważano, że w czasie tego święta ziemię nawiedzają dobre duchy zmarłych osób. Należało im zostawić puste nakrycie przy stole oraz wygodny stołek na środku izby, by mogły spocząć. Mieszkańcy terenów dawnej Polski uważali, że mak jest rośliną, która ułatwia kontakt żywych z duchami przodków i dlatego nie mogło go zabraknąć podczas Święta Szczodrych Godów. Ziarna jedzono w dużych ilościach. Sporządzano także mocne makowe wywary, by wywołać stan lekkiej halucynacji.

Uroczystości Szczodrych Godów

Słowiańskie uroczystości Szczodrych Godów oraz siostrzane święta obchodzone przez innych mieszkańców Europy w czasie przesilenia zimowego tak mocno zakorzeniły się w kulturze i tradycji, że pewne ich rytuały przetrwały do dziś. Nowa wiara chrześcijańska, która podbiła nasz kontynent, nadała im jednak własne znaczenie. Tak jak na przedchrześcijańskich miejscach kultu stanęły kościoły, zakony i rotundy, tak w płynny sposób dawni Słowianie przeszli na chrześcijaństwo, zachowując w zasadzie wszystkie swoje obrzędy i przesądy. Oczywiście nowa religia walczyła ze spuścizną dawnych wierzeń, nazywając pewne zwyczaje zabobonem lub grzechem. Mimo tego po dziś dzień przetrwały nie tylko wróżby w andrzejkowy wieczór czy Noc Kupały, ale także sianko pod obrusem, puste nakrycie przy stole oraz grzyby i mak na wigilię Bożego Narodzenia.

Świątecznych dań makowych nie brakowało w Polsce sarmackiej, w pałacach i dworach szlacheckich. Alkaloidy zawarte w roślinie gwarantowały biesiadnikom spokojny i głęboki sen, czasami lekkie rozluźnienie i błogość. W niektórych domach zapiekano w makowcu drobną monetę. Osoba, która miała szczęście na nią trafić w swoim kawałku wypieku, mogła się spodziewać, że pieniądze będą jej się mnożyć niczym ziarna maku.

Warto sprawdzić: Święta, święta i po świętach, czyli menu bez paniki

Makowa pani

Dawniej na prawie całej Słowiańszczyźnie czczono boginię Mokosz, odpowiedzialną za urodzaj, płodność, szczęście i dobrobyt. Przedstawiano ją jako piękną kobietę z makowym wiankiem. W ręku Mokosz dzierżyła berło w kształcie makówki. Skąd taki atrybut bogini? Mak od zawsze kojarzony był z urodzajem i płodnością, gdyż w jednej makówce mieścić się może tysiące drobnych nasionek. Młode małżeństwa, oczekujące bądź starające się o dziecko, musiały zatem mieć w domu tę roślinę. Wierzono, że sprzyja ona także nieśności kur, rozmnażaniu zwierząt w gospodarstwie oraz obfitym plonom.

Czytaj również: Kuchnia izraelska – światowa mieszanka smaków