Mogłoby się wydawać, że zimowe obdarowywanie prezentami to odwieczny zwyczaj znany na całym świecie. Według jedynej, słusznej legendy prezenty przynosi Święty Mikołaj. Ta baśniowa, pulchna postać ubrana jest w czerwony, obszyty białym futrem płaszcz, nosi krasnoludkową czapę, okulary, ma średniej długości brodę, czerwony nos i rumiane poliki. Mieszka na dalekiej północy – najprawdopodobniej w Laponii, gdzie przez większą część roku wraz z elfami przygotowuje prezenty dla dzieci oraz czyta od nich listy. Niestety, magia hojnego „świętego” może szybko zgasnąć, gdy uświadomimy sobie, że postać Mikołaja wykreowana została w latach 30. ubiegłego wieku przez amerykański koncern produkujący napoje gazowane, a jego czerwono‑biały płaszcz nawiązywać miał do koloru etykiet.

Bliskowschodni darczyńca

Pierwowzór Świętego Mikołaja istniał naprawdę. Najprawdopodobniej urodził się około roku 270 n.e. w Patarze, na obszarze dzisiejszej Turcji. Po uzyskaniu święceń powołano go na biskupa Miry (dzisiejsze miasto Demre). Po śmierci wyniesiony został na ołtarze zarówno przez kościoły Wschodu, jak i Zachodu w związku ze swoją dobrodusznością, dokonanymi cudami oraz wstawiennictwem u cesarza Konstantynopola w obronie słabszych.

Dziedzicząc po rodzicach duży majątek, biskup Miry miał możliwość materialnej pomocy biednym. Według przekazów obdarowywał potrzebujących, nie ujawniając tożsamości. Jedna z legend wspomina, że zadłużony kupiec nosił się z zamiarem oddania córek do domu publicznego. Inna wersja głosi, że chciał wydać je za mąż, ale nie miał pieniędzy na posag. Mikołaj dowiedziawszy się o problemach mężczyzny, nocą, ukradkiem wsunął pieniądze w suszące się przy kominku pończochy dziewcząt. W ten sposób narodził się anglosaski zwyczaj wieszania skarpet przy kominku.

Biskup zmarł 6 grudnia, najprawdopodobniej między rokiem 345 a 352, a jego ciało zostało pochowane w Mirze, gdzie przetrwało do roku 1087, kiedy miasto opanowali muzułmanie. Doczesne szczątki świętego przewieziono do Bari – miasta w południowych Włoszech. Tam, 29 września 1089 roku ówczesny papież Urban II poświęcił jego grobowiec w bazylice wystawionej ku czci świętego. Dzięki Mikołajowi, bizantyjskiemu świętemu, narodził się na terenie chrześcijańskiego świata zwyczaj obdarowywania innych prezentami. Kościół jako wspomnienie świętego wyznaczył dzień 6 grudnia. Postać autentycznego św. Mikołaja posłużyła wielu narodom do wykreowania bajkowej postaci, która nie tylko przynosi prezenty w dniu upamiętniającym biskupa Miry, ale także w Wigilię, Święta Bożego Narodzenia lub w Nowy Rok.

Skąd pochodzi Święty Mikołaj?

Kiedy Anglicy weszli w posiadanie Nowego Amsterdamu – miasta zwanego dzisiaj Nowy Jork, spotkali się tam ze zwyczajem, że 6 grudnia prezenty przynosi Sinterklaas (z holenderskiego Sint‑Nicolaas). Na swój sposób zamerykanizowani Anglicy zaczęli nazywać go Santa Claus, a po czasie wykreowali go jako najbardziej rozpoznawalnego na świecie bożonarodzeniowego darczyńcę.

Według legendy, Sinterklaas przybywa do Holandii z Hiszpanii parowym statkiem, zawsze w pierwszą sobotę po dniu św. Marcina, który przypada 8 listopada. Przybycie Sinterklaasa oznacza, że od tego momentu dzieci mogą każdego wieczoru przed pójściem spać ustawić swój wyczyszczony but przy kominku lub obok drzwi, by o poranku znaleźć w nim słodkie podarunki. Jednak główny prezent wkładany jest do buta 5 lub 6 grudnia (w zależności od regionu).

Tradycja wykładania butów sięga XV wieku, kiedy to ubodzy Holendrzy wystawiali je w kościele, w wigilię święta Sinterklaasa, czyli 5 grudnia. Bogaci mieszkańcy danej parafii wkładali do butów prezenty. Z kolei 6 grudnia, który jest oficjalnym dniem śmierci św. Mikołaja, zebrane dary rozdzielane były między najuboższych.

W Europie Zachodniej postacią tożsamą ze św. Mikołajem był zapewne germański bóg Wodan, który poruszał się, podobnie jak późniejszy Sinterklass, na latającym, siwym koniu. Z kolei w Europie Wschodniej bogiem odpowiedzialnym za grudniowe odwiedziny w domach był Spas Zimowy – patron zimowych zajęć. Poświęcony był mu dzień 6 grudnia. Jeżeli tego dnia spadł śnieg, wróżyło to urodzaj w polu. Sprowadzona wraz z wiarą chrześcijańską postać św. Mikołaja nie została od razu przyjęta przez ludność słowiańską. Dowodem na to jest archaiczne ludowe powiedzenie: „poproś Mikołaja, on przekaże Spasowi”.

Czytaj też: Bajt Sahur – miejsce straży nocnej. Nieopodal Betlejem

W dawnej Rosji, rolę św. Mikołaja powierzono Dziadkowi Mrozowi. Kiedyś uważano go za złego czarnoksiężnika, którego przodkami mogli być starosłowiańscy bogowie. Pogwizd był bogiem wiatru i pogody, Zimnik – bogiem zimy, a Korochun – bogiem podziemnego świata. Uważano, że pierwotny Dziadek Mróz mógł zamrażać ludzi i porywać dzieci, które wsadzał do olbrzymiego worka. Rodzice, żeby je odzyskać, musieli dawać mu w zamian prezenty. Z czasem, głównie pod wpływem prawosławia, charakter Dziadka Mroza uległ zmianie i przejął on niektóre cechy św. Mikołaja, rozdając w styczniu prezenty wraz ze swoją wnuczką – Śnieżynką.

Po rewolucji październikowej i przejęciu władzy przez bolszewików Dziadek Mróz w związku ze swoim religijnym i burżuazyjnym charakterem był początkowo nieakceptowany. Jednak po czasie wykreowano z niego świeckiego Dziadka Mroza, który stał się główną postacią rozdającą prezenty w Związku Radzieckim. Po upadku komunizmu bajkowy Dziadek Mróz odzyskał po części swój prawosławny charakter i zamieszkał w nowej posiadłości we wsi Kamieniuki, po białoruskiej stronie Puszczy Białowieskiej. Jego druga, konkurencyjna siedziba od 2005 roku znajduje się w rosyjskiej wsi Wielki Ustiug.

Inne wcielenia Mikołaja

Na części terenów Niemiec zarówno 6 grudnia, jak i w Wigilię Bożego Narodzenia prezenty dzieciom przynosi Weihnachtsmann, czyli świąteczny gość. Podobnie rzecz się ma we Francji, a świąteczna postać nazywana jest tam Père Noël (Ojciec Boże Narodzenie). Niestety wraz z nim po kraju podróżuje Père Fouettard, czyli ojciec „Klapsiarz”, który wyszukuje niegrzeczne dzieci. Jego obecność zwiastuje klapsy lub bryłkę węgla. Z kolei dzieci angielskie wierzą, że w wigilijny wieczór prezenty w skarpecie zostawia Father Christmas (Ojciec Boże Narodzenie). W dawnej Szwecji prezenty przynosił koziołek, który został zamieniony na Jultomtena – krasnoluda pojawiającego się z darami po wigilijnej kolacji. Duński darczyńca zwany Julemanden przyjeżdża w towarzystwie elfów saniami zaprzężonymi w renifery. Po skończonej pracy liczy, że Duńczycy poczęstują go mlekiem i cynamonowym puddingiem.

Włoskie i hiszpańskie dzieci, podobnie jak mali Rosjanie, mogą cieszyć się z zimowych prezentów dopiero w styczniu. Włochy nawiedza wówczas wiedźma Befana, której należy zostawić coś słodkiego. W przeciwnym wypadku zamiast prezentu w skarpecie można znaleźć węgiel. Z kolei w Hiszpanii prezenty przynoszą Trzej Królowie.

W krajach Ameryki Południowej w wigilijny lub styczniowy wieczór grzeczne dzieci odwiedzają Trzej Królowie, Dzieciątko Jezus lub św. Łucja. W Japonii funkcję Świętego Mikołaja pełni Hotei‑osho – buddyjski mnich. Uważa się, że ma on oczy także z tyłu głowy, dlatego dzieci muszą być w okresie zimowym grzeczne. Mali chrześcijańscy Chińczycy obdarowywani są z kolei przez długobrodego Dun Che Lao Ren („świąteczny staruszek”), który wkłada podarunki w muślinowe pończochy.

Zobacz także: Piękne ozdoby choinkowe – dobry design na Święta

Święty Mikołaj „po polsku”

W zależności od regionu Polski w wigilijny wieczór domy odwiedzają postaci, które łączy to, że przynoszą prezenty. Dla części Wielkopolan, Kujawiaków, Kociewiaków, Kaszubów oraz niektórych mieszkańców Polski zachodniej prezenty w wigilijną noc przynosi Gwiazdor.

Maluchy czekają na niego z utęsknieniem, w związku z prezentem, ale jednocześnie obawiają się pytań, jakie może im zadać. Gwiazdor zasiadłszy w domu, w pobliżu choinki zazwyczaj pytał dziecko o to, czy było grzeczne, a potem przechodził do odpytywania ze znajomości pacierza, wierszyków czy piosenek. Rzadko jednak otrzymywał bezbłędną odpowiedź z uwagi na przerażenie jakie towarzyszyło gawiedzi. Często taka wizyta kończyła się płaczem dziecka i skrywanym śmiechem dorosłych. Odwiedziny Gwiazdora miały charakter edukacyjny, uzmysławiając malcowi, że nic nie jest za darmo, a poza tym opłaca się być grzecznym. Za rok znowu przyjdzie Gwiazdor, który ponownie będzie dopytywał, czy dziecko było grzeczne. Jeśli nie uzyska twierdzącej odpowiedzi, zamiast wymarzonego prezentu z worka może wyciągnąć rózgę.

Mali Ślązacy wierzą natomiast, że w wigilijny wieczór, podobnie jak w sąsiednich Czechach, odwiedza ich Dzieciątko, które utożsamiane może być z Jezusem. I to właśnie Dzieciątko, a nie Święty Mikołaj zostawia im 24 grudnia wymarzony prezent. Na Śląsku Cieszyńskim, w regionie, gdzie powszechna jest religia protestancka oraz w części woj. małopolskiego prezenty zostawia Aniołek. W innych częściach Polski południowej prezenty przynosi Gwiazdka, a nawet Krasnoludki. Sprawa zaczyna się komplikować na ziemiach przyznanych Polsce po II wojnie światowej, gdzie w zależności od pochodzenia członków rodziny prezenty w wigilijny wieczór może przynosić jedna z wielu postaci znanych w całej Polsce, z przewagą faworyzowanego przez media Świętego Mikołaja.

Nieważne jednak kto i kiedy odwiedza domy małych mieszkańców globu. Najważniejsze, że każda z postaci oprócz obdarowywania prezentami i sprawiania niemałej radości, jest strażnikiem porządku. Zapewne ogólnoświatowy i zglobalizowany Święty Mikołaj czy Gwiazdor nie mogliby wpasować się w różne kultury i każdemu sprawić takiej samej radości. Darczyńca dostosowuje się do środowiska i działa w nim najlepiej jak potrafi. A jak widać po efektach, w tej sprawie każdy jest lokalnym perfekcjonistą!

Czytaj także: Świąteczny wystrój – inspiracje na Boże Narodzenie