Jest kilka przyczyn powstawania mody. Jedną z nich są neurony lustrzane. To grupa komórek nerwowych w naszym mózgu, która odpowiada za to, że chcemy naśladować innych. Neurony lustrzane mamy my – ludzie, ale także małpy. Dzięki nim jeden osobnik jest w stanie niemal natychmiast odgadnąć intencje innego osobnika. To coś więcej niż tylko naśladowanie czynności. U człowieka jest to też zdolność rozpoznawania cudzych emocji i intencji wyrażanych niewerbalnie. Neurony lustrzane odpowiadają więc także za empatię oraz współczucie.

Jak to działa w praktyce? Widać to m.in. w mechanice aukcji, w tym jak ludzie reagują podczas licytacji. Często kupują to, co już zaczęli licytować inni kolekcjonerzy, nawet jeśli takiego zakupu początkowo nie planowali. W efekcie, drogie dzieła sztuki drożeją jeszcze bardziej, czasami nieracjonalnie. W długiej perspektywie czasu jednak cena dzieł sztuki zależy nie tylko od wcześniejszych notowań aukcyjnych, ale przede wszystkim od pozycji twórcy na scenie artystycznej, co wyraża się poprzez wiele czynników, m.in. obecność jego prac w kolekcjach publicznych czy omówienia publikowane przez uznanych krytyków i historyków sztuki. Dlatego część prac, które obecnie są drogie, ponieważ są modne, nie wytrzyma cenowej próby czasu.

Jeśli jednak artysta uznany i ceniony dodatkowo zwróci na siebie uwagę poprzez wielką wystawę albo wielki skandal, to jego prace są dobrą inwestycją. Jak mierzymy ten inwestycyjny efekt? Przede wszystkim widać go dzięki sprzedaży dzieł powracających po jakimś czasie na rynek aukcyjny. Dobrym przykładem jest obraz Banksy’ego „Girl with a Baloon”. Praca sprzedana podczas słynnej licytacji w domu aukcyjnym Christie’s w 2018 r., a następnie osobiście zniszczona przez artystę po tym, jak została wylicytowana, dzięki ukrytemu w ramie mechanizmowi, ponownie trafiła na rynek. Zszokowana sytuacją unicestwienia dzieła anonimowa kolekcjonerka postanowiła po namyśle zaakceptować działanie artysty. Można przyjąć, że po ochłonięciu z pierwszych emocji zobaczyła, że zyskała wartość dodaną w postaci skandalu i promocji w mediach, który to skandal da się zmonetyzować. Obecnie na rynku sztuki na całym świecie panuje hossa. Ceny dzieł idą w górę, więc jest to najlepszy moment na sprzedaż. Kolekcjonerka wykorzystała go skutecznie. 14 października 2021 r. na aukcji Contemporary Art Evening Auction w londyńskiej filii Sotheby’s sprzedała zniszczone dzieło za rekordowe 18 582 000 funtów (ponad 100 mln zł). Kwota przekroczyła najśmielsze oczekiwania domu aukcyjnego. Szacunkowa wartość obrazu wynosiła bowiem 4–6 mln funtów.

Czytaj także: Szeroko otwarte drzwi do sztuki

Warto dodać, że na tej samej aukcji został też sprzedany obraz polskiej artystki Ewy Juszkiewicz za 352 800 funtów, czyli prawie 2 mln zł. Skromniej, ale też zacnie. Szczególnie biorąc pod uwagę, że ciesząca się uznaniem światowych kolekcjonerów autorka jest reprezentantką średniego pokolenia malarzy, a jej kariera na pewno będzie się świetnie rozwijać w kolejnych dekadach.

Hossa trwa także na polskim rynku sztuki i zapewne ten trend utrzyma się jeszcze przez jakiś czas. Jak długo? Trudno to określić. Dobry czas trwa od początku pandemii i zapewne jeszcze potrwa przynajmniej przez kilkanaście miesięcy, może dłużej. Statystyka obrotów aukcyjnych przygotowywana przez portal artinfo.pl pokazuje, że wzrost obrotów na aukcjach w trzecim kwartale 2021 r., w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego, który już był niebywale rekordowy, wynosi 131%. To skok kolosalny. Wynika on nie tylko ze wzrostu cen.

Można przyjąć, że wpływ cen jest tu jednym z trzech równoważnych czynników, obok ogromnej liczby nowych klientów, którzy zaczęli kupować i inwestować na rynku sztuki oraz obok znaczącego wzrostu podaży, czyli faktu, że na rynku pojawia się znacznie większa ilość przygotowanych aukcji i wystawianych do zakupu obiektów niż zazwyczaj.

Trzeba jednak pamiętać, że nowi kupujący na rynku to rzadko koneserzy sztuki. Najczęściej to osoby o jeszcze niewielkiej wiedzy o sztuce, rynku sztuki i realnej wartości poszczególnych dzieł. Ich decyzje zakupowe często są impulsywne. Kupują to, co im się podoba oraz to, co kupują inni uczestnicy aukcji. Stąd obecnie przede wszystkim coraz drożej nabywane są dzieła najdroższe, co owocuje rekordami aukcyjnymi. Poza tym drogo nabywane są dzieła dość kiczowate, proste w odbiorze, niemające większej wartości, którą to wartość zweryfikuje negatywnie czas. Oznacza to jeszcze jedną ciekawą kwestię, mianowicie że wartościowe dzieła ze średniej półki cenowej pozostają niedoszacowane, mimo że właśnie teraz wiele z interesujących obiektów w tym segmencie pojawia się na rynku. To niewątpliwie okazja dla osób, które mają wiedzę i smak lub też dla tych, którzy korzystają z pomocy dobrych doradców.

Zobacz też: Sztuka wyboru. Dlaczego ludzie kupują sztukę?

Trzecia przyczyna wzrostu cen na rynku to znacznie większa ilość obiektów wystawianych do sprzedaży. Szczególnie w obszarze twórczości artystów żyjących. Hossa trwa od dwóch lat. Nie jest to okres, w którym nagle przybyło nam w Polsce talentów plastycznych. Nie był to też czas, w którym w wyjątkowy sposób rozwijały się kariery twórców, szczególnie wobec faktu blokowania wielu wystaw i konkursów w związku z pandemią. Wybitnych artystów jest ciągle tyle samo. Dlatego znaczna część zakupów na rynku sztuki to obecnie nabywanie dzieł modnych, a nie tych dobrych.

Na jaką sztukę panuje obecnie w Polsce moda? Na pewno na twórczość artystów działających w dwudziestoleciu międzywojennym. Malarze, których prace są poszukiwane i które osiągają rekordy cenowe to bez wątpienia ci, których twórczość została opisana w kanonie historii sztuki i która pokazywana jest na wystawach. Prezentowana obecnie z sukcesem wystawa „Młoda Polska: Ruch Odrodzenia Sztuk i Rzemiosł, 1890–1918” w William Morris Gallery w Londynie oraz równolegle eksponowana w Muzeum Narodowym w Krakowie prezentacja „Polskie style narodowe (1890 – 1918)” ugruntuje ten trend.

Poza tym moda panuje na realizm magiczny i surrealizm, co jest raczej wyrazem braku wyrobienia u odbiorców. To prace przyciągające kolorami i narracją, pozwalające też oderwać się od trudnej i banalnej rzeczywistości wokół nas. Ich wartość artystyczna, jest często, delikatnie mówiąc, dyskusyjna.

Jest też moda na prace klasyków współczesności, z Magdaleną Abakanowicz na czele. Praca tej nieżyjącej już artystki, zatytułowana „Tłum III”, a pochodząca z 1989 r. stała się najdrożej sprzedanym dziełem sztuki w historii polskiego rynku i najdroższą sprzedaną pracą Abakanowicz na świecie. Licytacja tej pracy w domu aukcyjnym Desa Unicum zakończyła się na poziomie 11 mln zł, co daje kwotę 13,2 mln zł z opłatą aukcyjną. To grupa 50 rzeźb wykonanych z tkaniny jutowej i żywicy. Biorąc to pod uwagę, jakkolwiek to stwierdzenie może wydać się szokujące, trzeba uznać, że polska sztuka ciągle jest bardzo tania. Tak rozbudowane, wieloelementowe dzieło autorki tej klasy, która byłaby Brytyjką czy Amerykanką, czyli funkcjonowałaby na rozwiniętym rynku sztuki i w obiegu międzynarodowym, osiągnęłoby zapewne cenę wielokrotnie wyższą. Oczywiście, kiedy do sprzedaży doszłoby nie na polskim rynku sztuki, a w międzynarodowym domu aukcyjnym, takim jak Christie’s czy Sotheby’s. 

Co to nam mówi o polskim rynku sztuki? Dwie rzeczy. Po pierwsze warto na nim inwestować, bo perspektywa wzrostu cen jest tu jeszcze olbrzymia, a artystów mamy klasy światowej. Po drugie nie warto ulegać modom, tylko podejmować własne decyzje w oparciu o gust, wiedzę i konsultacje z dobrymi doradcami.

Czytaj też: Zbiór to jeszcze nie kolekcja

Agnieszka Gniotek właścicielka Galeria Xanadu

Agnieszka Gniotek
właścicielka Galerii Xanadu
www.galeriaxanadu.pl

Od 20 lat związana zawodowo ze sztuką, zaś od dekady z rynkiem sztuki. Jest historykiem i krytykiem sztuki, kuratorem wystaw, jurorem konkursów, a także wykładowcą w zakresie tematyki związanej z kolekcjonowaniem i rynkiem sztuki. Publikowała w takich mediach, jak: Art&Business, Puls Biznesu, Modern Art, Sztuka.pl, Private Banking, Cash Magazine.