Elżbietę Bawarską (przez bliskich zwaną Sisi), znaną z niezwykłej urody, komentowanej na wielu dworach europejskich, los doświadczył wyjątkowo okrutnie. Mimo wysokiej pozycji społecznej, uwielbienia ludu, bajecznego wręcz bogactwa i niezwykłej inteligencji, nie mogła powiedzieć, że zaznała szczęścia w życiu. Początek jej historii upodobnił się do wspaniałej bajki, za to smutny koniec poprzedziło pasmo osobistych tragedii. Choroby i nieszczęścia, wszechobecna śmierć – samobójstwa i morderstwa – zawisły nad jej rodziną niczym fatum. Ogromny żal, rozpacz i samotność piękna cesarzowa próbowała koić podczas licznych podróży. Ciężkie chwile pomagała jej przetrwać wielka miłość do sztuki i kultury starożytnej Grecji, które zgłębiała z wielką pasją. Nieprzypadkowo zatem jedną z jej przystani stał się pałac Achillion, który w 1889 roku kazała wybudować w okolicy wioski Gastouri na Korfu – najbardziej zielonej z wysp greckich.
Pałac Achillion – balsam dla duszy
Sisi jeszcze za życia była legendą, nic więc dziwnego, że do dziś dzieło jej życia – pałac Achillion – budzi wielkie zainteresowanie turystów, będąc jedną z najchętniej odwiedzanych atrakcji Kerkiry. Warta zobaczenia jest nie tylko letnia rezydencja cesarzowej, zbudowana przez włoskiego architekta, Rafaela Caritę. Prawdziwą ucztą dla zmysłów są również słynne pałacowe ogrody z tarasami, z których rozpościera się wspaniały widok na morze i okolicę. W postaci Achillionu wraz z przyległym założeniem parkowym zmaterializowała się wielka pasja Elżbiety, jaką był grecki antyk. Cesarzowa nauczyła się nawet greki, aby móc zrozumieć ducha starożytności. Na znak podziwu dla homerowskiego bohatera – Achillesa – Sisi postanowiła nazwać swój grecki pałac Achillionem. Nie bez powodu też udekorowała jego wnętrza licznymi rzeźbami, przedstawiającymi najważniejsze postaci z greckiej mitologii. Kopie antycznych posągów zdobią również każdy zakątek rozległego ogrodu, gdzie wiosną i jesienią smutna cesarzowa szukała przestrzeni do kontemplacji. Kontakt z przyrodą i obecność sztuki, którą wzbogaciła założenie ogrodowe, sprawiały, że choć na moment zapominała o smutku bezpowrotnie rozlanym w jej zranionej duszy.
Zobacz też: Koronkowa historia ogrodu Knightshayes
Nimfa wskaże drogę…
Choć oprowadzający turystów przewodnicy i rezydenci z biur turystycznych na zwiedzanie Achillionu z założeniem parkowym przeznaczają zwykle około półtorej godziny, każdy wielbiciel architektury i sztuki bez znudzenia spędzi tu cały dzień. Naszymi przewodnikami niech staną się jednak greccy bogowie, odważni herosi i zachwycające urodą nimfy. To z nimi dostojnie przekroczymy Bramę Bogów, przejdziemy Korytarzem Mędrców i będziemy podziwiać elegancki Ogród Muz. Najpierw jednak naszą uwagę skradną dwa posągi witające gości tuż po przekroczeniu bramy – wykonana z brązu figura satyra oraz marmurowy posąg chłopca, który – siedząc na skraju połamanej łódki – studiuje mapę świata. To uznany za dzieło wysokiej klasy Przyszły Marynarz. Rzeźba rzeczywiście budzi zainteresowanie wielu osób odwiedzających pałac. Nawet w najmłodszych koneserach sztuki mały marynarz wywołuje dużą sympatię. Stojąc przed frontową elewacją Achillionu, warto na chwilę spojrzeć w górę. Na balkonie pierwszego piętra ujrzymy marmurowe posągi centaurów, które z wysokości strzegą pałacu, a niegdyś również jego gospodyni. Towarzyszą im cztery Nimfy „światłodajne”, które z gracją oświetlają drogę gościom spragnionym spotkania z legendą niezwykłej cesarzowej.
Pałac Achillion na Korfu – selfie z herosem
W swoje progi osobiście zaprasza turystów sama Elżbieta, a raczej jej posąg ustawiony tuż przy wejściu do pałacu. Marmurowa rzeźba przedstawia Sisi ze skrzyżowanymi rękami. Jedynym klejnotem, który ją zdobi, jest zawieszony na szyi krzyż, będący pamiątką po zmarłym synu, Rudolfie. Wszyscy, którzy obejrzeli wnętrza pałacu, powinni udać się na spacer po ogrodzie pełnym kunsztownych dzieł sztuki i rzadkich gatunków roślin, sprowadzonych przez kolejnego właściciela pałacu – cesarza Wilhelma II. Założenie pałacowe otoczone jest wysokim, kamiennym murem. Nie przeszkadza on jednak zwiedzającym w podziwianiu roztaczającej się stąd panoramy. W ogrodzie powita nas rzeźba autorstwa Fritza Heinemanna. To posąg uroczej Fryne – najsłynniejszej hetery starożytnej Grecji. Podobno chętnie korzystała ze swojej urody, podbijając serca kolejnych mężczyzn. Legenda głosi, że gdy oskarżono ją o bezbożność i postawiono przed sądem ateńskim, Fryne nie zawahała się obnażyć piersi, żeby uzyskać przychylność sędziów.
W tej części ogrodu dominującą rolę odgrywa jednak Achilles Zwycięzca – majestatyczny posąg z brązu, ustawiony na malowniczym tarasie i zamówiony przez trzeciego właściciela Achillionu – cesarza niemieckiego Wilhelma II. Choć sama rzeźba nie wyróżnia się wielką wartością artystyczną, na tłumach zwiedzających ogród gości wywiera wrażenie. Stojący na masywnym cokole Achilles waży, bagatela, 4,5 tony. To jeden z najbardziej obleganych punktów Achillionu, przy którym chętnie, choć czasami w zadziwiających pozach, fotografują się zachwyceni turyści.
Czytaj także: Tropikalne ogrody Sajgonu
W Ogrodzie Muz
Najważniejszą ozdobą ogrodu jest jednak inne dzieło – tym razem dłuta Ernsta Gustava Hertera, profesora rzeźbiarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie. Umierający Achilles, bo o nim mowa, wyłania się z bujnej zieleni w centrum jednego z tarasów na piętrze. Rzeźba homerowskiego bohatera, ukazanego w chwili śmierci, towarzyszyła Elżbiecie podczas zgłębiania mitologii i lektury wierszy. Pierwotnie znajdowała się w innym miejscu, ale zmieniła lokalizację za sprawą Wilhelma II. Posąg przyciąga uwagę perfekcyjną plastycznością i niezwykle przekonującym wyrazem bólu, malującego się na twarzy Achillesa, gdy próbuje wyjąć włócznię z pięty (jedynego śmiertelnego miejsca na swoim ciele). Achilles był dla Sisi wzorem boskiej siły, ale też symbolem piękna i wrażliwości.
Na dziedziniec Achillionu i do Ogrodu Muz zapraszają gości umieszczone naprzeciwko siebie posągi dwóch młodych, gotowych do walki atletów. Dziedziniec z charakterystyczną kolumnadą dziewięciu Muz to jeden z najpiękniejszych i najciekawszych zakątków kompleksu. W tym miejscu możemy liczyć na doborowe towarzystwo. Spotkamy się z Melpomeną – muzą tragedii i Terpsychorą – muzą tańca i pieśni. Tuż obok wdzięczą się kolejne muzy – każda z atrybutem w ręku. Euterpe, muza poezji lirycznej nie rozstaje się z aulosem, a Urania trzyma globus. Dziewczyna z maską w dłoni to Talia, muza komedii. Dalej stoją jeszcze Klio, Erato, Kalliope i – jak zwykle głęboko zamyślona – Polihymnia…
Sjesta wśród mędrców
To jednak nie koniec niezwykłych spotkań i wrażeń. Czeka nas jeszcze krótki, ale jakże pouczający spacer Korytarzem Mędrców. Na marmurowych cokołach ustawiono trzynaście popiersi filozofów greckich, mówców i poetów, które sprowadziła do pałacu cesarzowa, podkreślając tym samym swój podziw dla spadku, jaki pozostawili po sobie starożytni Grecy. Uważni obserwatorzy znajdą tu jednak wyjątek. Otóż w towarzystwie Platona, Eurypidesa, Sofoklesa, Homera czy Cycerona, dostrzeżemy również nazwisko angielskiego poety. Jakby inaczej – to William Szekspir.
Ogród Różany pałacu w Wilanowie – odkrywamy jego piękno
Korytarz Mędrców jest idealnym miejscem, by spocząć w chłodzie jego cienia i spojrzeć na roztaczający się przed nami Ogród Muz, wyłożony charakterystyczną posadzką w formie szachownicy. Na środku zobaczymy małe jeziorko i zespół rzeźb, w tym kitarzystę Ariona uchwyconego w chwili, gdy delfin ratuje go przed utonięciem. Tuż obok stoi Satyr trzymający na ramionach małego Dionizosa. Natomiast nieco głębiej dostrzeżemy półokrągłą werandę o marmurowej fasadzie, przy której stoi niewielki stolik. To jedno z ulubionych miejsc cesarzowej, które nazwano Werandą Łez. Podobno właśnie tu miała zwyczaj siadywać Elżbieta, by opłakiwać śmierć syna. Pustym wzrokiem wpatrywała się w widoczny między drzewami symboliczny grób.
Śladem właścicielki pałacu Achillion
Achillion, choć przesiąknięty smutną historią, na pewno przynosił też wiele radości nie tylko cesarzowej, ale i kolejnym właścicielom. Według testamentu Elżbiety, spadkobierczynią stała się jej córka, Maria Waleria. Następnie, w 1907 roku, na jego kupno i renowację zdecydował się niemiecki cesarz Wilhelm II. To dzięki niemu ogrody Achillionu zyskały imponującą kolekcję egzotycznych gatunków roślin, z których wiele zachowało się do dziś. Warto jednak wiedzieć, że w pałacu, obecnie starannie utrzymanym i udostępnionym turystom, w czasie wojennych zawieruch mieścił się obóz i szpital wojskowy. Potem budynek pełnił jeszcze funkcje edukacyjne, zdrowotne i rozrywkowe, gdy zorganizowano w nim kasyno. Chciałoby się powiedzieć, że Achillion został doświadczony przez los, tak samo, jak jego fundatorka. Dziś pełni jednak funkcję najważniejszą – uczy, że miłość do sztuki i szacunek do przyrody nawet w chwilach największego zwątpienia pozwalają ujrzeć świat piękniejszym niż aktualnie nam się jawi.
Zdjęcia: Anna Lewczuk
Zobacz też: Ogrodowe inspiracje na wiosnę